— Jesteś w błędzie, hrabino; jest to hrabia de Fenix, cudzoziemiec, świeżo przybyły.
— Czy widzisz, książę, jak on się we mnie wpatruje?
— Wszyscy patrzą na ciebie, pani, bo wyjątkowo jesteś piękną!
— Kłania mi się, czy widzisz?...
— Wszyscy kłamać ci się będą, jeżeli dotąd jeszcze nie czynili tego.
Ale hrabina nie słuchała tych komplementów; dziwnie wzruszona, z wejrzeniem utkwionem w człowieka, który całą jej uwagę pochłonął, odwróciła się od księcia i jakby pomimowoli postąpiła kilka kroków w stronę nieznajomego.
Król, który nie spuszczał z oka ulubienicy, zauważył ten ruch, a sądząc, iż chce z nim mówić, zbliżył się, aby złożyć jej swoje powinszowania.
Myśl, zajmująca umysł hrabiny, tak ją całą jednak pochłonęła, że nie była w stanie się opanować.
— Najjaśniejszy Panie — zapytała — kto jest ten oficer pruski, stojący poza panią de Guémenée?
— Który w tej chwili na nas patrzy? — zapytał Ludwik XV.
— Tak — odpowiedziała hrabina.
— Ten o postawie wyniosłej, w złotym kołnierzu?
— Tak, tak, właśnie.
— Reprezentant mojego kuzyna, króla pruskiego... filozof taki sam, jak i on. Rozkazałem mu
Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/588
Ta strona została przepisana.