być tu dziś wieczorem. Chciałem, aby filozof ja pruska uświęciła za pośrednictwem ambasadora triumf Umiłowanej...
— Nazwisko jego, Najjaśniejszy Panie?
— Zaczekajno... tak, hrabia Fenix.
— To ten sam! — wyszeptała pani Dubarry — to on, jestem tego pewna!
Król czekał chwilę na nowe zapytania pani Dubarry, a widząc, że milczy, powiedział:
— Zawiadamiam was, panie moje, że jutro przybywa do Compiegne delfinowa. Jej Królewska Wysokość przyjęta będzie w samo południe; do orszaku należeć będą wszystkie damy przedstawione, z wyjątkiem naturalnie tych, które są chore; podróż jest zawsze męcząca, a delfinowa nie chciałaby narażać ich cennego zdrowia.
Król wypowiedział te słowa, surowo patrząc na panów de Choiseul, de Guémenée i de Richelieu.
Nastało głębokie milczenie. Znaczenie tych słów aż nadto było jasne: było to wypowiedzenie niełaski.
— Najjaśniejszy Panie — odezwała się pani Dubarry, stojąca przy boku króla — błagam o przebaczenie dla pani hrabiny d‘Egmont.
— Czemuż to, jeżeli łaska?
— Bo ona jest córką księcia de Richelieu, a on jest moim najwierniejszym przyjacielem.
— Richelieu?
— Pewną tego jestem, Najjaśniejszy Panie.
Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/589
Ta strona została przepisana.