Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/603

Ta strona została przepisana.

rzaninem, ani lokajem, zamieszkał w Wersalu — w pałacu królewskim.
Podczas gdy jadł przyniesiony mu obiad, wyborny zresztą w porównaniu z tymi, jakie zawsze dotąd zjadał, Chon dostała się do siostry, szepnęła jej o spełnionem poleceniu co do pani de Béarn, a głośno opowiadać zaczęła o wypadku brata, o wypadku, który pomimo wrzawy, jakiej zrazu narobił, zginął w otchłani w której wiele daleko ważniej szych spraw przepadło, zginął w obojętności królewskiej.
Gilbert znajdował się w zwykłym sobie stanie rozmarzenia, wobec rzeczy, które miarę jego pojęcia przechodziły, gdy oznajmiono mu, że panna Chon prosi go do siebie.
Oczyścił kapelusz, porównał z pod oka nędzne swoje szaty z wyświeżonem ubraniem lokaja, i pocieszając się myślą, że strój ostatniego był liberją tylko, schodził zarumieniony, że jego wygląd straszliwie nie licuje z całem tutejszem otoczeniem.
Jednocześnie z Gilbertem i Chon schodziła na dziedziniec, tylko, że ona głównemi schodami, on zaś jakiemiś wąziutkiemi, umieszczonemi na uboczu.
Powóz już oczekiwał. Był to rodzaj niskiego factonu, podobny do owego historycznego o czterech siedzeniach wehikułu, w którym Ludwik XIV woził jednocześnie na spacery i panią de Montespan i panią de Fontanges, i często nawet królowę.
Chon umieściła się na pierwszem miejscu wraz z dużym kufrem i małym pieskiem, dwa pozostałe