— Nie byłem na drodze, ale w jaskini przy drodze.
— Coś tam robił?
— Czytałem.
— Czytałeś?
— Tak.
— A co czytałeś?
— Umową społeczną Jana Jakóba Rousseau.
Nieznajomy z podziwem spojrzał na niego.
— Zapewne wziąłeś tę książkę z bibljoteki barona?
— Nie, panie, kupiłem ją sobie.
— Gdzie? czy w Bar-le-Duc?
— Kupiłem ją u kolportera; dużo ich chodzi po wsiach od niejakiego czasu i z dobremi dziełami.
— Kto ci powiedział, że „Umowa społeczna“ jest dobrą książką?
— Sam to poznałem, czytając.
— Czytałeś więc i złe książki, kiedy umiesz odnaleźć różnicę.
— O! czytałem.
— A co nazywasz złemi książkami?
— Nazywam złemi takie, jak: le Sola, Tanzai i Neadarme i wiele innych w tym rodzaju.
— Skądżeś, u djabła, wyciągnął te dzieła?
— Z bibljoteki barona.
— A skąd baron może brać te nowości, mieszkając w takiem ustroniu?
Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/68
Ta strona została skorygowana.