Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/736

Ta strona została przepisana.

stworzeń boskich; jesteś bogata, piękna, rozsądna i nic nie wskazuje nawet śladu tej straszliwej, a tajemniczej choroby, którą nazywają opętaniem.
— Pani, ta ponura tajemnica kryje się w mojem życiu i jego przygodach.
— Więc proszę, opowiadaj pani i zacznij od początku. Kim są twoi rodzice i co cię z nimi rozdzieliło?
— Rzymianką jestem, o pani. Mieszkałam z rodziną w Rzymie. Ojciec pochodzi ze starej szlacheckiej rodziny, ale jak wielu patrycjuszy rzymskich, jest ubogi. Mam również matkę i starszego brata. Mówiono mi, że we Francji, gdy rodzina arystokratyczna ma syna i córkę, poświęca się posag córki, aby kupić szlify wojskowe dla syna. U nas, w Rzymie, poświęca się córkę, aby syn mógł zostać wysokim dostojnikem Kościoła. Ja więc nie otrzymałam lepszego wykształcenia, bo trzeba było kształcić brata, który, jak mówiła naiwnie matka „uczy się na kardynała“. Dlatego też ofiarowano wszystko, aby dopomóc bratu, a mnie postanowiono oddać do klasztoru Karmelitanek w Subiaco.
— A pani co na to?
— Nic, księżno. Od dzieciństwa przedstawiano mi jako konieczność; nie miałam sił ani woli sprzeciwiać się temu. Zresztą nie pytano mnie wcale o zdanie. Ojciec rozkazał, mnie pozostawało tylko słuchać. Widziałam zresztą dookoła siebie podobne przykłady. Wszystkie moje przyjaciółki, któ-