Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/741

Ta strona została przepisana.

szym niezwykłym zbawcy, który zjawił się tak nagle, potężny i tajemniczy, jak zesłannik nieba.
Ojciec, mniej łatwowierny niż ja, podejrzewał, że był to herszt jednej z band, grasujących we Włoszech, które, choć podzielone na oddziałki, podlegają jednemu najwyższemu dowódcy. Herszt taki, dzierżący władzę absolutną, nagradza, dzieli i karze wedle uznania. Ja jednak, choć doświadczeniem nie dorównywałam ojcu, słuchając tylko instynktu i serca przepełnionego wdzięcznością, nie wierzyłam, nie mogłam uwierzyć, aby on był bandytą. To też codziennie do modlitwy wieczornej dodawałam odtąd westchnienie do Madonny na intencję mego zbawcy.
Tegoż dnia przestąpiłam próg klasztoru; byłam smutna, lecz zrezygnowana. Przesądna, ja wszystkie Włoszki, sądziłam, że Bóg dlatego ochronił mię od bandytów, dybiących za poduszczemem szatana na mą niewinność, aby mieć dla Siebie, całą, czystą i niezmazaną. Nie sprzeciwiałam się więc, gdy rodzice i przełożona naglili mię do złożenia ślubów. Polecono mi złożyć prośbę do papieża o zwolnienie z nowicjatu. Napisałam i położyłam mój podpis. Ojciec mój ułożył ją w słowach pełnych tak gorącego pragnienia, że Jego Świątobliwość w drodze specjalnej łaski zezwolił, aby nowicjat trwający dla innych rok lub dwa lata, ograniczono dla mnie do jednego miesiąca.
Zawiadomiono mnie o tem; przyjęłam tę wiadomość obojętnie. Przez dwa tygodnie trzymano