z powątpiewaniem, bardziej upokarzającem od poprzedniego gniewu — ale jeżeli ten podpis...
— Jest to podpis proboszcza parafji św. Jana ze Strassburga, dobrze znanego Jaśnie Oświeconemu Księciu Ludwikowi, kardynałowi de Rohan i gdyby Jego Eminencja był tutaj...
— Właśnie kardynał jest tutaj — zawołała księżniczka, przeszywając hrabiego roziskrzonym wzrokiem.
— Jego Eminencja nie wyjechał jeszcze z Saint-Denis, znajduję się teraz u kanoników katedralnych; niema też nic łatwiejszego, jak to sprawdzić, według pańskiego życzenia...
— Jest to szczęście prawdziwe dla mnie — odrzekł hrabia, wkładając powoli akt do pugilaresu — gdyż po tem sprawdzeniu, ustaną wszelkie niesłuszne podejrzenia Waszej Wysokości.
— O! ta czelność oburza mnie — zawołała księżna, pociągnąwszy silnie za dzwonek — siostro! siostro!
Zakonnica, która poprzednio wprowadziła hrabiego de Fenix, nadbiegła.
— Niech który pachołek wsiądzie na koń i zawiezie ten list kardynałowi de Rohan; znajdzie go w kapitule katedralnej. Niech kardynał przyjdzie niezwłocznie, czekam.
Mówiąc to, księżna skreśliła naprędce kilka wyrazów, które oddała zakonnicy.
Potem dorzuciła po cichu:
— Postawić zaraz dwóch halabardników w ko-
Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/765
Ta strona została przepisana.