przyjaciela pana de Breteuil? — odezwał się Balsamo.
— Pan de Breteuil nie jest moim przyjacielem.
— To chyba teraz nim nie jest, lecz był nim i to jednym z najbliższych; bo przecie pan pisał do niego pewien list...
— Jaki list? — zapytał kardynał, zbliżając się.
— Bliżej, panie kardynale, bliżej; nie chciałbym mówić głośno, ażeby nie skompromitować pana.
Kardynał przysunął się jeszcze bardziej.
— O jakim liście chcesz pan mówić? — zapytał.
— O! pan wie dobrze.
— Proszę jednak powiedzieć.
— A więc o liście, który Wasza Eminencja napisała z Wiednia do Paryża, żeby zerwać małżeństwo delfina.
Rohan drgnął przerażony.
— List... — wybełkotał.
— Umiem go napamięć.
— To zdrada pana de Breteuil.
— Dlaczego?
— Bo żądałem zwrotu, gdy małżeństwo zostało postanowione.
— A co odpowiedział?
— Że go spalił.
— Nie śmiał się przyznać, że go zgubił.
— Zgubił?
— A list zgubiony, jak pan rozumie... może być
Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/783
Ta strona została przepisana.