— Aha — rzekł — dobrze, muszę się dowiedzieć, dokąd jedzie; a gdy się dowiem dokąd jedzie, podążę za nią.
I ruszył za karetą.
Następczyni tronu jechała na kolację, na którą zaproszona została przez Ludwika XV. Znajdować się na niej mieli najbliżsi tylko członkowie rodziny: hrabia Prowancji i hrabia d’Artois, ale król pozwolił sobie na dziwną fantazję. Pomieścił oto na liście zaproszonych i panią Dubarry, chociaż podał zaraz tę listę wraz z ołówkiem synowej i poprosił, aby wykreśliła osoby, w których towarzystwie znajdować się sobie nie życzy.
Następczyni przebiegła wzrokiem podaną kartę, a gdy doszła nareszcie do nazwiska faworyty, zadrżała i pobladła; pomna jednak rad swej matki, stłumiła oburzenie, a zwracając królowi listę i ołówek, rzekła z uśmiechem:
— Bardzo mi będzie przyjemnie znaleźć się odrazu w tak ścisłem gronie rodzinnem.
Gilbert nic o tem nie wiedział i z podziwieniem ujrzał ekwipaż pani Dubarry, eskortowany przez Zamora na białym koniu.
Dzięki ciemności nie został dostrzeżony. Wcisnął się w zarośla, położył na trawie i czekał.
Stary król był bardzo wesół i ożywiony. Zachowanie się synowej względem pani Dubarry w zachwyt go wprowadzało.
Następca tronu nie podzielał naturalnie tej radości. Posępny i milczący opuścił towarzystwo
Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/792
Ta strona została przepisana.