Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/807

Ta strona została przepisana.
LII
PAWILON

Wróciwszy późno, znużony trudem całodziennym, Gilbert zapomniał zasłonić okienka swego starym kawałkiem płótna, ochraniającym jego wzrok przed pierwszymi promieniami wschodzącego słońca.
O piątej zerwał się na równe nogi, mniemając, że spał fatalnie.
Wieśniak, oswojony od dziecka z widokiem natury, spojrzawszy na słońce poznał natychmiast godzinę. Ucieszyło go przekonanie, że nietylko nie zaspał, ale, owszem, wstał nawet trochę za wcześnie.
Zajął się zaraz swoją toaletą i w chwilę potem stanął ubrany w okienku. Poszukał wzrokiem pałacu d’Armenonville i starał się rozpoznać dom, w którym zamieszkała Andrea.
Przypomiał sobie, jak pytała Filipa: — „A czy są tam jakie drzewa?“ — O gdyby zamieszkała w tym tu pustym zupełnie domu, pomyślał i jednocześnie spojrzał znowu w tamtą stronę. Jakżeż się zdziwił