prowadzące na pierwsze piętro, na którem były trzy obszerne pokoje.
Biegły technik, spojrzawszy na rozmiary zewnętrznych murów pałacu, zdziwiłby się z pewnością temu stosunkowo tak małemu pomieszczeniu; bo też było to tylko mieszkanko w mieszkaniu. Ale o istnieniu tego ostatniego wiedział tylko sam właściciel.
W przedpokoju, gdzie stał piękny posąg Harpokratesa, bożka milczenia, z palcem do ust przyciśniętym, znajdowały się małe drzwi, starannie wśród ornamentacyj, zdobiących ściany, ukryte.
Drzwi te wychodziły na schody prowadzące na pierwsze piętro, gdzie znajdował się pokój o dwóch oknach zakratowanych, wychodzących na podwórze.
Pokój ten musiał zamieszkiwać mężczyzna. Wspaniałe skóry lwie, lamparcie i tygrysie, o błyszczących szklanych oczach, a paszczękach w straszliwe kły uzbrojonych, służyły za dywany przed łóżkiem, przed kanapą i fotelami; ściany pokryte były przepyszną skórą korduańską, której desenie lekkie i harmonijne niknęły pod mnóstwem rozmaitego rodzaju broni, od tomahawku dzikiego Hurona, aż do crik’a malajskiego; od szerokiego miecza, o rękojeści krzyżem ozdobionej, aż do pałąkowatego kindżału arabskiego; od samopału XVI stulecia, aż do wytwornej, złotem inkrustowanej, strzelby z wieku XVIII-go.
Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/821
Ta strona została przepisana.