Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/851

Ta strona została przepisana.
LVII
ZŁOTO

Kardynał de Rohan, w towarzystwie Balsama, wszedł po małych schodkach na pierwsze piętro.
Drzwi, które otworzył Balsamo, prowadziły do ciemnego i wąskiego korytarza. Gdy go minęli, stanęli przed drugiemi drzwiami, a Balsamo zwróciwszy się do księcia, rzekł:
— Drzwi te są żelazne i dziwnie skrzypią przy otwieraniu; przestrzegam o tem księcia.
Gdyby nie ta przestroga, nerwy kardynała, byłyby narażone na próbę, to też szczerze wdzięcznym był za to swemu przewodnikowi; brzęk, skrzypienie metaliczne ozwało się bowiem natychmiast.
Znaleźli się za drzwiami, które Balsamo zamknął za sobą.
Potrójne schody prowadziły na dół.
Tu oczom kardynała przedstawił się obszerny pokój, prawie pusty; lampa wisiała u sufitu, oświecając półki z książkami i mnóstwo narzędzi, służących do doświadczeń z chemji i fizyki.
Po chwili, kardynał zdławiony ciężkiem powietrzem, rzekł do Balsama: