garita pretiosa“ (Perła drogocenna) zapewne znane jest ono księciu?
— Tak; wydanem było roku 1330.
— Tak jest Mości Książę.
— Jakto, więc znałeś osobiście Piotra le Bon i Flamela?
— Byłem uczniem jednego, a mistrzem drugiego.
Książe zamilkł pogrążony w myślach. Czy człowiek, którego widział przed sobą nie był Lucyperem w własnej osobie, zamiast jego sługą, jak dotąd był przekonanym? Balsamo tymczasem uniósł obcęgami tygiel, postawił go na brzegu komina — potem ze zręcznością nieporówną, przechylił go nad przygotowaną formą i natychmiast z sykiem popłynęła fala szlachetnego metalu, jakby brzydząc się podłą gliną, która ją mieściła dotąd w swem wnętrzu.
— Balsamo podsunął drugą formę z równą zręcznością — zdjął tygiel i wypróżnił go lejąc w otwory.
Pot lał się strumieniem z czoła alchemika; kardynał ukryty w cieniu żegnał się trwożliwie.
W istocie obraz, który miał przed oczami był pełen groźnego majestatu. Twarz Balsama, oświecona krwawym płomieniem ogniska, wyglądała jakby twarz potępieńca, jednego z tych, którzy uwiecznieni zostali na płótnie mistrzowską dłonią Michała-Anioła.
Alchemik z pośpiechem i zręcznością zajmował
Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/856
Ta strona została przepisana.