takie zamiary, wykonałbym je zręczniej. Jego Eminencja wie, jakim sposobem próbuje się złoto?
— Bez wątpienia.
— Oto jest to wszystko, czego potrzeba, do próby, niech Wasza Książęca Mość doświadczy wartości tego kawałka kruszcu, który trzyma w ręku.
— Nie, nie chcę, wierzę słowu twojemu mistrzu.
— Proszę uczynić mi tę łaskę; chcę aby książę nietylko przekonał się że ten kawałek jest złotem, ale, że to złoto jest czyste i bez żadnej przymieszki.
Kardynał nie chciał dać tego dowodu nieufności, jednak na twarzy jego malowało się niedowierzanie.
Balsamo sam dopełnił w oczach jego próby, poczem podał jej rezultat kardynałowi.
— Dwadzieścia ośm karatów; teraz już czas na pozostałe tygle.
Zaledwie dziesięć minut upłynęło od tej chwili, gdy na rozłożonych na ziemi pakułach, ukazały się cztery sztabki złota wartości 200.000 franków.
— Wszak karetą przyjechałeś Książę? Tak ja przynajmniej widziałem.
— Tak jest.
— A więc Wasza Eminencja rozkaże podjechać przed dom karecie, a lokaj mój wyniesie to złoto i ułoży je według rozkazu.
— Sto tysięcy skudów! — szepnął kardynał,
Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/858
Ta strona została przepisana.