byłbym w stanie powiedzieć, chyba gdybym miał przystęp do tej osoby, albo przynajmniej gdybym miał rzecz jakąś która do niej należy.
— Co to za przedmiot miałby być?
— Choćby nawet promyczek jej złoto-blond włosów.
— Tak, widzę już teraz dokładnie; nadziemską jest twoja siła, hrabio. Czytasz w duszy mojej z taką łatwością, jakbym ja mógł czytać pierwszą lepszą książkę.
— Niestety! takie same głosił o mnie zdanie pradziadek księcia, Ludwik de Rohan, gdym się z nim żegnał u stóp rusztowania, na które z taką wstępował odwagą.
— Powiedział ci, że twoja siła była nadziemską?
— I że łatwo czytam w głębi serc ludzkich. Jam go przestrzegał, że go zdradzi przyjaciel jego, kawaler de Préault — i Préault go zdradził.
— Skądże przychodzi ci ta myśl zbliżenia mnie i mojego pradziada? — rzekł pobladłszy kardynał.
— Aby przestrzec cię książę, jak bardzo trzeba być ostrożnym, gdy chodzi o ucięcie pukla włosów z pod korony.
— Mniejsza o sposoby, byłem ci dostarczył włosów; a mieć je będziesz.
— Dobrze — rzekł Balsamo — a oto jest złoto Waszej Eminencji, spodziewam się, że już teraz prawdziwe.
— Proszę o papier i pióro.
Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/863
Ta strona została przepisana.