Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/89

Ta strona została przepisana.
VI
ANDREA DE TAWERNEY

Zmysł spostrzegawczy Józefa Balsamo znajdował niezmiernie bogaty dla siebie materjał w każdym szczególe dotyczącym barona, dziwaka i oryginała, zagrzebanego w zapadłym kącie lotaryńskim.
Solniczka, przypadkowo ale dokładnie, uwydatniła mu charakter pana de Taverney.
Teraz, przyzwawszy na pomoc całą przenikliwość swoją, zaczął badać rysy Andrei. Zabrał się do tego w chwili gdy młode dziewczę zabawiało się, wodząc końcem noża po figurkach, wyrzeźbionych na solniczce, które wyglądały, jakby zbiegły z jednej z uczt nocnych, wyprawianych za regencji, przy końcu których Canillac, jak wiadomo, był obowiązany światła gasić.
Czy to przez ciekawość, czy innem jakiem wiedziony uczuciem, Balsamo tak uporczywie wpatrywał się w Andreę, że panna de Taverney, ulegając sile jego wzroku, coraz mimowoli oczy swoje zwracała na niego.