Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/910

Ta strona została przepisana.

dności istniały tylko w mowie pana de Sartines, dodał jednak:
— Właśnie też, z powodu tych nadzwyczajnych trudności, wolałbym wiedzieć, że pan, osobiście, zajmuje się tą sprawą.
Pan de Sartines zadzwonił.
— Niech natychmiast zaprzęgają, — rzekł do wchodzącego lokaja.
— Mam swój powóz przed domem.
— Dziękuję, wolę mój własny, bo nie ma żadnych herbów i co miesiąc każę go przemalowywać, tak, aby go nikt poznać nie mógł. Zanim zaprzęgną, pozwól mi pan przymierzyć peruki, które mi przyniesiono.
— Ależ, bardzo proszę, niech pan się nie krępuje moją obecnością.
Fryzjer pana de Sartines był prawdziwym artystą i przyniósł był ogromną ilość peruk wszystkich możliwych form i kolorów.
Pan de Sartines, w interesie swego powołania, miał zwyczaj często przebierać się, a kogokolwiek udawał: adwokata, doktora lub kupca, zawsze dbał niezmiernie o dokładność przebrania.
Gdy przymierzał dwudziestą czwartą perukę, dano znać, że powóz zaszedł.
— Czy pozna pan dom? — zapytał pan de Sartines gościa.
— Naturalnie!
— Zauważył pan bramę?