Książę de la Vauguyon był wielkim przyjacielem jezuitów i miał nadzieję przywrócić ich za protekcją pani Dubarry.
Małżeństwo delfina napełniało serce księcia ogromnym niepokojem, czuł bowiem dobrze, że wielki wpływ, jaki miał dotąd na słaby umysł ucznia, może być zastąpiony wpływem pięknej i młodej kobiety. Pozostawało mu jeszcze dwóch wychowanków: hrabia Prowancji, skryty i nieokiełznanego charakteru — i hrabia d’Artois, płochy i nieposłuszny.
Przez cały czas ceremonji książę był rozczulony do najwyższego stopnia, a jego chustka od nosa częściej spoczywała na twarzy aniżeli w kieszeni Wolny nakoniec od niedyskretnych oczu, książę schował chustkę i gotował się do wyjścia. Wezwany do króla, wrócił znów do swego rozczulenia i znów wyjął chustkę z kieszeni.
— Pójdź do mnie, mój biedny książę, pogadamy sobie — rzekł król.
— Słucham rozkazów Jego Królewskiej Mości.
— Siadaj, musisz być porządnie zmęczony.
— Jakto, ja mam usiąść, Najjaśniejszy Panie?
— No tak, tu na tem krześle, bez ceremonji.
Ludwik XV wskazał ręką taboret, na którym gdy usiadł książę, twarz jego była w pełnem oświetleniu, król zaś został prawie w ciemności.
— A więc, kochany książę, ukończyłeś już wychowanie jednego z książąt.
Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/919
Ta strona została przepisana.