— Czy będzie z niego dobry patrjarcha?
De la Vauguyon popatrzył zdziwiony na króla, a obracając kapelusz w rękach rzekł wkońcu:
— Najjaśniejszy Panie, wielki król może być wszystkiem, czem mu się podoba.
— Przepraszam cię, mój książę, ale jak widzę, nie rozumiemy się wcale.
— Nie tracę jednak ani jednego słowa Jego Królewskiej Mości i dokładam całej uwagi, aby zrozumieć.
— Muszę zatem jaśniej ci rzecz wyłożyć. Wszak książę znasz delfina jak własne dziecko.
— Niezawodnie, Najjaśniejszy Panie.
— Musisz znać jego upodobania?
— Naturalnie.
— Jego namiętności?
— Gdyby książę miał jakie namiętności, byłbym dołożył wszelkich starań, aby je wykorzenić; ale na szczęście nigdy nie potrzebowałem nawet myśleć o tem; książę nie podlega żadnym namiętnościom.
— Powiedziałeś, — „na szczęście*?
— A nie jestże to szczęściem, Najjaśniejszy Panie?
— Więc ich nie posiada?
— Namiętności? Nie, Najjaśniejszy Panie.
— Ani jednej?
— Żadnej; mogę zaręczyć, że żadnej.
— Tego się właśnie obawiałem i widzę, że
Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/922
Ta strona została przepisana.