Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/988

Ta strona została przepisana.
LXIX
POWRÓT DO ŻYCIA

Zapewnienie Jussieu’go uspokoiło zupełnie opiekuna Gilberta. Wiedząc jednak, że młodzieniec zakochany jest do szaleństwa, obawiał się, aby nie powróciwszy do sił, nie wyszedł i nie zaszkodził sobie.
Jako dobry ojciec rodziny, nie omieszkał, wychodząc z izdebki na poddaszu, zamknąć na zewnątrz drzwi na kłódkę. Zostawiał mu swobodę patrzenia przez okno.
To jednak, od czasu choroby, nie zadowalało bynajmniej chłopaka; widział wprawdzie ogród i pawilon, ale Andrea nie ukazywała się wcale; natomiast stary baron przechadzał się często po ogrodzie, zawzięcie zażywając tabakę. Często także widywał Nicolinę, niosącą na tacy jakieś ziółka i leki.
Bujna wyobraźnia młodzieńca przedstawiała mu Andreę chorą, wijącą się w cierpieniach na łożu boleści. Pragnął gorąco zobaczyć ją choćby na krótką chwilę.
Obmyślał różne sposoby, niemożliwe, szalone, które go jednak nęciły, bo drzwi jego były zamknięte, a on uwięziony.