Spoglądając uważnie na ogród, Gilbert ujrzał w nim niebawem scenę, która go mocno zainteresowała.
Oto zobaczył kamień, wpadający przez mur do ogrodu.
Gilbert wiedział dobrze o tem, że nie może być skutku bez przyczyny; ciekawie przeto zaczął śledzić przyczynę.
Ale jakkolwiek wychylał się z okienka, niepodobna było zobaczyć osoby, która rzuciła kamień do ogrodu.
Niedługo jednak spostrzegł, że była to rzecz ułożona naprzód. Na szelest spadającego kamienia, głowa Nicoliny pokazała się w oknie.
Na ten widok Gilbert szybko usunął się nabok, nie tracąc ani na chwilę dziewczyny z oczu.
Ta, popatrzywszy uważnie we wszystkie okna i upewniwszy się, że nie może być widzianą, wybiegła do ogrodu, pod pozorem zabrania koronek, które tam suszyły się na słońcu.
Właśnie w tej stronie leżał kamień rzucony
Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/990
Ta strona została przepisana.
LXX
PODRÓŻ POWIETRZNA