Strona:PL Dumas - Kalifornia.djvu/10

Ta strona została przepisana.

Dla osobliwości, umyśliłem 11-tego miesiąca przepędzić parę dni w Enghien. Nie sądź bynajmniej, ażeby to było dla zabawy. Niech mnie Bóg zachowa, ażeby mi przyszła myśl podobna. Bynajmniej, miałem opisać w mych pamiętnikach scenę, wydarzoną w Enghien przed 22 laty, i pragnąłem, chcąc uniknąć błędów, zwidzie miejscowość, w której nie byłem od tego czasu.
Wiedziałem, że odkryto źródło mineralne w Enghien, równie jak odkryto podobneż w Pierrefonds, lub w Auteuil; lecz nie wiedziałem wcale o zmianach, jakie to odkrycie zaprowadziło w Enghien, i że to miasto miało się stać wielkiem miastem, podobnem do Genewy, Zurychu lub Lucerny, zanim zostanie portem morskim jak Asnieres.
Wyjechałem zatem do Enghien pociągiem wyprawianym o trzy kwadranse na jedenastą w nocy. O jedenastej byłem na stacyi, gdzie zapytałem się o drogę do stacyi Enghien.
Czy pojmujesz, kochany Ludwiku, Paryżanina, albo co jest jedno mieszkańca Paryża, od lat dwudziestu pięciu tam zamieszkałego, zapytującego na stacyi Enghien o drogę do Enghien?
Urzędnik, którego się zapytałem, mniemał zapewne, że chcę z niego zażartować, co, przysięgam ci, nie było bynajmniej moim zamiarem. To też nie ruszywszy się z miejsca, z uprzejmością właściwą ludziom zależącym od publiczności, ograniczył się na odpowiedzeniu mi:
— Udaj się pan na most, a potem na prawo.
Podziękowawszy mu, poszedłem do mostu.