że ogień zawsze powstaje w czasie odpływu morza, a zatem gdy w mieście brakuje wody nawet do picia, wówczas pożar buja swobodnie.
Lecz pomimo braku wody, wielkiem zadowoleniem pogorzelców jest straż ogniowa wybornie urządzona, która natychmiast przybywa z przepysznemi sikawkami na widownię pożaru. Sikawki wprawdzie są próżne, lecz wydają wiatr z siebie co także podnieca ogień. Dalecy jesteśmy od przypuszczenia ażeby te pożary były wynikiem złośliwości. Lecz w San-Francisco tyle jest gałęzi przemysłu interesowanych ażeby się miasto paliło, że można powziąść domysł o podkładaniu ognia. I tak np: w tym dniu paliły się składy win i drzewa.
Ten pożar niszczył właścicieli tych składów, lecz wzbogacił kupców win i handlarzy drzewa innych dzielnic, nie licząc w to armatorów, właścicieli okrętów oczekujących na wyładowanie swych towarów, takich samych jakie się palą.
Nazajutrz po pożarze np. beczka zwyczajnego wina ceny 100 franków podniosła się do 800 franków, co jak się okazuje jest zyskiem nie lada. Przypomnieliśmy sobie wtedy że dwóch naszych przyjaciół, Gauthier i Mirandol mieszkali w domu sąsiednim dzielnicy w której był pożar. — Pobiegliśmy im na pomoc i zastaliśmy ich na przeprowadzeniu. Przeprowadzenie w podobnym razie wyrównywa prawie pogorzeli. A najprzód za przewiezienie ruchomości lub towarów z miasta na górę, żądają po 100 franków od fury. Wspomnieliśmy wyżej, że chorzy przekładają umierać raczej jak wezwać
Strona:PL Dumas - Kalifornia.djvu/100
Ta strona została przepisana.