Strona:PL Dumas - Kalifornia.djvu/112

Ta strona została przepisana.
XII.
PIERWSZA NOC NA ŁOWACH SPĘDZONA.

Jest jedna rzecz, którą zapewne zauważyli myśliwi na stanowisku będący, to jest że noc którą człowiek uważa za wypoczynek natury, ponieważ się dla snu poświęca, pod strefą gorącą jest równie ożywioną jak dzień. To życie wszakże różni się od dziennego. Doznaje się bowiem niespokojności, zagrażają wtedy niebezpieczeństwa dla żyjących stworzeń. Nyktolopy tylko zdają się być w właściwej sferze; a nadto równie jak lot puszczyka, sowy, nietoperza jest tajemniczym, tak też trop wilka, lisa i małych zwierząt mięsożernych polujących w nocy, pełen jest przezorności; tylko szakal, wiecznie miauczący, wydaje się swobodnym w ciemności.
Zresztą mieszkaniec miasta przeniesiony wśród łąk lub lasu, nie dosłyszy tych szmerów, albo jeśli je dosłyszy, nie potrafi je odnieść do właściwych przyczyn. Lecz stopniowo, myśliwy z potrzeby umie je rozeznawać i nie potrzebując widzieć, rozróżni zwierzę które je wydaje.