teczności swej modlitwy, przypomniał sobie mówię, że wyrywając trawę z miejsca przeznaczonego na ognisko, wyrwał także kilka stóp ziela zwanego przez Indyan zielem wężowem.
Zebrawszy siły zaczołgał się do miejsca w którem przypomniał sobie że widział to ziele. Rzeczywiście w obrębie dwóch lub trzech stóp Aluna wyrwał to ziele z korzeniem. Obtarłszy i obmywszy swój nóż zbroczony krwią węża i żując jeden korzeń, nie chcąc tracić czasu pokrajał resztę na małe kawałki, które ugotował w srebrnej filiżance ofiarowanej mu przez Anglika, za wyprowadzenie na drogę. Następnie słysząc kilkanaście razy od Indyan, jak postąpić należy, przyłożył przeżuty korzeń do dwóch ran nogi, było to pierwsze opatrzenie.
W tymże czasie, korzenie gotowały się w srebrnej filiżance, i tworzył się płyn ciemno-zielony, wydający mocną woń alkaliczną. W takim stanie ten napój był nieznośny do picia, lecz Aluna rozczynił go wodą i pomimo odrazy, wychylił całą filiżankę. Był też czas potemu. Zaledwie bowiem wypił dekokt, zawróciło mu się w głowie, ziemia ruszała się pod nim, niebo sine kręciło się nad nim; wschodzący księżyc wydawał mu się ogromną głową ściętą, w krwi broczącą. Westchnął głęboko i padł bez czucia na skórę borsuka. Nazajutrz o świcie, Aluna przebudzony został przez konia, który nie pojmując przyczyny snu pana swego, lizał twarz jego. Ocknąwszy się nie mógł sobie przypomnieć co się stało w nocy. Doznawał ogólnego ociężenia, uczucia głuchej boleści, głębokiego znużenia i coś podo-
Strona:PL Dumas - Kalifornia.djvu/126
Ta strona została przepisana.