Strona:PL Dumas - Kalifornia.djvu/128

Ta strona została przepisana.

Aluna powtarzał często podnosząc głowę z poruszeniem melancholijnem: — W tym czasie, gdy byłem szalonym. Nie mogliśmy się nigdy dowiedzieć o jakiem szaleństwie chciał mówić. Co do mnie sądziłem i dopóki się nie przekonam będę ciągle utrzymywał, że u Aluny wyrazy: w tym czasie, gdy byłem szalonym, znaczyły po prostu: w tym czasie, gdy byłem zakochanym.
Z innych urywków rozmów, któreśmy prowadzili wieczorami, zdawało mi się domyślać jak nadmieniłem, że Aluna był zakochany i że utraciwszy przedmiot swej miłości, dostał splenu, który go doprowadził do wrot szaleństwa. Jakim sposobem utracił tę kobietę? To była dla nas zagadką, gdyż Aluna nigdy nic stanowczego w tym względzie nie wyrzekł i mógłbym tylko moje domysły przytoczyć.
Słowem, gdy Aluna był szalonym lub głupim, mieszkał podówczas w okolicy gór rzek i wiatrów, nad brzegami Arkansasu; zaczął tam stawiać chałupę. Ta chałupa rozpoczęta w epoce jego miłostek, pozostała nieukończoną; bywała zaledwie przymknięta okienicami i miała drzwi zasuwające się skoblem.
Pewnej nocy, po długiej nieobecności, wróciwszy, zastał drzwi otwarte, zdawało mu się że stóg maisu który ułożył w kącie izby i który dochodził do powały, znacznie się zmniejszył. Mało go obchodził ten zapas maisu, albowiem był zbytecznym dla niego, gdyż zawsze był gotów dzielić się ze swymi sąsiadami; lecz Aluna nie lubił ażeby przywłaszczano sobie jego dobytek, nie uprzedziwszy go o tem, i kradzież uważał jedynie za