Przypominasz sobie może tego Paryżanina, który się założył, że przejdzie boso po lodzie wielkiego stawu w Tuileryach i doszedłszy do połowy zatrzymał się, mówiąc: W istocie jest zbyt zimno, wolę raczej przegrać zakład.
Już miałem tak postąpić jak i on, lecz czy to z głupstwa, czy z uporu, szedłem dalej.
Poczem przyszły mi na myśl szyderskie pisma, a mnie dotyczące, z powodu, że nie odbyłem podróży po morzu Srodziemnem w 1834 r. Mniemałem, że pisanoby więcej, gdyby się dowiedziano, że nie mógłem obejść wkoło jeziora Enghien w 1851 r., i jak nadmieniłem, poszedłem dalej.
Dążyłem kolistą drogą otaczającą tę nową Wenecyę. Nie mogłem zatem zbłądzić. Musiałem powrócić zkąd wyszedłem, i wracając musiałem przechodzić około domów wzniesionych nad szosą, które według mnie, składały jedyne prawdziwe miasto Eoghien.
Nakoniec, po upływie drugiego kwadransu, przybyłem do tego pożądanego Enghien.
Raz jeszcze mniemałem, żem się omylił, tak dalece teraźniejszy Enghien był niepodobny do mego Enghienu z 1827 r.; ale nareszcie dowiedziałem się od przejeżdżającej dorożki, że stanąłem u kresu mej podróży.
Byłem naprzeciw hotelu Talmy.
Bardzo rad byłem temu, kochając i uwielbiając wielkiego artystę. Miałem więc zajechać do hotelu Talmy, gdzie wszystkie okna i drzwi były pozamykane.
Mniejsza z tem; miałem czas do filozofowania.
Strona:PL Dumas - Kalifornia.djvu/13
Ta strona została przepisana.