Strona:PL Dumas - Kalifornia.djvu/133

Ta strona została przepisana.

Prawdopodobnie, że gdyby Alana miał do czynienia i niedźwiedziem brunatnym, rzecz ta inny by obrót przybrała; niedźwiedź bowiem brunatny używa w walce zębów i pazurów, gdy przeciwnie czarny ich nigdy nieużywa. Usiłuje tylko pochwycić nieprzyjaciela w swoje objęcia, przyciska go do siebie i druzgocze ma kości. Łatwo pojąć co znaczyły nasze polowania na daniele, kozy i jelenie, dla człowieka przywykłego do łowów opisanych.
A przytem Aluna uniknął wiele niebezpieczeństw, które w porównaniu z przytoczonemi, wydawały mu się zwyczajnemi przypadkami. Te niebezpieczeństwa pozostawiły ślady w jego umyśle, lecz mówił o nich bez trwogi, będąc gotowym narazić się na nie bez wahania, jeśliby się sposobność nadarzyła.
Ale nie tak się rzecz miała, gdy mówił o niebezpieczeństwach jakich doznał nad brzegami Rio-Colorado i na bagnach części wschodniej Teksasu, gdzie utracił parę koni, które rozszarpane zostały przez aligatorów i karawanów.
Wiadomo nam dokładnie co jest aligator; lecz wątpię czy uczeni, a nawet naturaliści słyszeli o karawanie; co do mnie, nie chciałbym zaręczyć, że karawana istniała tylko w wyobraźni Aluny. Jakkolwiek bądź, karawana była dla tego człowieka bez trwogi, co strachy dla naszych dzieci.
To zwierzę ma się znajdować w wschodniej stronie Teksasu, na obszernych bagniskach, przedstawiających widok stałej łąki, a które wszakże są jeziorami bezden-