Strona:PL Dumas - Kalifornia.djvu/175

Ta strona została przepisana.

»Wszystkie łopaty, motyki, rondle, dziże gliniane, butelki, tabakierki, baryłki, a nawet alembiki i retorty wyniesiono z miasta«. — Około tegoż czasu, pan Larkin, konsul amerykański uważał emigracyę tak ważny charakter przybierającą, że osądził stosownem złożyć raport panu Buchanan, sekretarzowi stanu, w którym mieścił się ten ustęp:
»Wszyscy właściciele, adwokaci, dozorcy magazynów, mechanicy i rolnicy wyjechali do kopalni z swemi rodzinami; rzemieślnicy zarabiający 5 do 8 dolarów dziennie opuścili miasto. Dziennik który tu wychodził, zaprzestano drukować z powodu braku redaktorów. Mnóstwo ochotników z pułku New-Yorkskiego zbiegło. Okręt rządowy z wysp Sandwickich, obecnie stojący na kotwicy, utracił całą osadę. Jeżeli tak potrwa dłużej, stolica i inne miasta zostaną wyludnione. Statki rybackie które zawiną do zatoki, zostaną opuszczone przez swych ludzi. Jak sobie postąpi pułkownik Masson, ażeby zatrzymać żołnierzy, nie podobna przewidzieć«.
I rzeczywiście, w tydzień potem, pułkownik Masson pisał: — »Przez kilka dni złe tak dalece było zagrażającem że obawiałem się, ażeby cała osada Monterey nie zbiegła w massie. Przyznać należy, że ponęta jest wielka, nie zagraża niebezpieczeństwo schwytania zbiega, a pewność ogromnej płacy, w jednym dniu podwaja żołd i utrzymanie żołnierza przez miesiąc.
»Nie można dostać służącego. Robotnik jakiejkolwiek profesyi nie chce pracować za mniej, jak 80 franków dziennie, a czasem żąda 100 do 110 franków. Co robić w podobnem położeniu.