Powziąwszy zamiar, pozostawał mi wybór towarzystwa przewozowego, i nad tem też warto się było zastanowić.
I rzeczywiście zastanowiłem się tak dobrze, że zrobiłem wybór z najgorszego.
Każdy ze stowarzyszonych miał złożyć tysiąc franków na koszta przewozu i wyżywienia. Mieliśmy wspólnie pracować i dzielić się zyskiem; a nadto, jeśli który ze stowarzyszonych lub pasażerów (było to jedno i toż samo), brał z sobą jaki ładunek, towarzystwo obowiązywało się zatrudniać sprzedażą towaru w nim zawartego i zapewniało trzecią część zysku.
Oprócz tego, za te tysiąc franków, które każdy z nas składał, towarzystwo zapewniało nam na miejscu mieszkanie w domach drewnianych, które nasz statek z sobą przewoził.
Mieliśmy lekarza i aptekę; lecz każdy musiał własnym kosztem sprawić sobie dubeltówkę kalibrową z bagnetem.
Pistolety zaś były dowolnego kształtu i kalibru.
Będąc myśliwym, przywiązywałem wiele znaczenia do tego wyboru i dobrze mi z tem było, jak się to później okaże.
Skoro staniemy na miejscu, winniśmy pracować pod przewodnictwem zwierzchników przez nas wybranych.
Co trzy miesiące ci zwierzchnicy mieli być zmieniani i winni pracować wraz z nami.
Układy zawierano w Paryżu; miejscem zaś zebrania było miasto Nantes.
Strona:PL Dumas - Kalifornia.djvu/24
Ta strona została przepisana.