Strona:PL Dumas - Kalifornia.djvu/27

Ta strona została przepisana.

Niestety! wiele z tych kieszeni było bezdennych.
Zaopatrzono się w potrzeby wyżej wymienione i przyrzeczono sobie wzajemnie jaknajściślejszą oszczędność względem ich użytkowania.
Nadszedł nareszcie dzień wyjazdu. Odpływaliśmy na starym statku rybackim, znanym zresztą jako jednym z najlepszych.
Ten statek mógł zabrać 500 beczek ładunku.
W przeddzień i w poprzedni naszego wyjazdu, przybyło wielu z naszych powinowatych do Hawru na pożegnanie.
Pomiędzy temi krewnemi było kilka matek i sióstr pobożnych, a z resztą mało jest podróżnych bezbożników, szczególniej wtedy, gdy się wybierają w podróż, mającą trwać pół roku, przez ocean Atlantycki do oceanu Spokojnego.
Postanowiono zatem złożyć się na mszę, odbyć się mającą na cel naszego szczęśliwego przebycia.
Ważną jest msza w chwili podobnego wyjazdu, albowiem dla wielu, którzy są jej uczęstnikami, jest to msza żałobna.
Tę uwagę zwrócił dorodny młodzieniec słuchający mszy pobożnie obok mnie; był to redaktor dziennika handlowego, zwał się Bottin.
Potwierdziłem skinieniem głowy zdanie jego głośno objawione, jako zgodne z wewnętrznem mojem przekonaniem.
Przy podniesieniu, potoczyłem wzrok w około: wszyscy klęczeli i ręczę że wszyscy modlili się szczerze.