Strona:PL Dumas - Kalifornia.djvu/36

Ta strona została przepisana.

upodobania, bo trzeba się było narazić na uduszenie, chcąc spać w kajucie. Na pokładzie Bottin opowiadał nam historye. Nadmieniłem już, że był obdarzony miłym dowcipem i każdy go lubił za przyjemność, jaką mu sprawiał. Oprócz talentu opowiadacza i historyka, Bottin był poetą, układał piosnki, które nam nucił uczeń konserwatoryum, nazwiskiem Hennecart, będący doskonałym muzykiem i posiadający głos piękny. Przybywszy do San Francisko wystąpił na kilku wieczorach muzykalnych, w czasie których zyskał wielkie powodzenie na teatrze francuzkim przy ulicy Washingtona; ale gdy teatr zgorzał, aktorowie udali się do kopalni, a Hennecart pozyskał miejsce w kawiarni pod nazwą Independance, gdzie śpiewał za sto piastrów tygodniowo, czyli pobierał przeszło 2000 fr. miesięcznie. Lecz nateraz Hennecart śpiewał na naszym statku, Ocean-Street.
Dwa razy w tydzień, we czwartki i niedziele, był bal. Część pomostu, która była zawaloną w chwili odjazdu przez beczki z wodą, opróżniała się stopniowo, w miarę jak wody ubywało, a przez to sala balowa stawała się coraz obszerniejszą. Jeden Niemiec grał na trąbie, a Francuz na pikulinie. Te dwa instrumenta i ci dwaj muzycy składali całą naszą orkiestrę.
Wśród pląsów i śpiewów przybyliśmy do przylądka Horn. Tam, pośród gęstej mgły, spostrzegliśmy ziemię ognistą. Pędziliśmy ciągle z pomyślnym wiatrem i tak blizko lądu, że mogliśmy dostrzedz wielkie ptaki przechodzące się wzdłuż pobrzeża i zatrzymujące się na swych długich nogach, przypatrując się nam. Ubiliśmy mnóstwo damierów