Nasz biedny przyjaciel Bottin przecięty został wpół przez rekina.
Niestety! rodzaj śmierci jego nie ulegał wątpliwości. Był zbyt dobrym pływakiem, ażeby mógł tak nagle zniknąć. Ten nawet który pływać nie umie, okazuje się dwa lub trzy razy nad wodą nim utonie. Przez dwie godziny szukano w miejscu gdzie zniknął. Kapitan wahał się odwołać szalupę; porucznik i uczeń wahali się powrócić.
Jednakże potrzeba było płynąć dalej; dano znak odwołania, szalupa powróciła smutnie, ciągnąc za sobą drąg z liną masztową. Na pokładzie objawiła się powszechna żałoba. Wszyscy kochali Bottina, był to bowiem wielki pojednawca sporów.
Sporządzono protokół zejścia jego. Rzeczy i papiery jego reklamował kapitan. Rzeczy sprzedane zostały przez licytacyę w dwa tygodnie po zgonie jego. Papiery zachowane zostały, ażeby je zwrócić rodzinie.
Wieczorem nie było śpiewów, następnej niedzieli nie tańczono wcale. Wszyscy byli smutni. Jednakże stopniowo wszystko wróciło do dawnego trybu. Jedynie tylko gdy rozmawiano, wspominano przy każdej okoliczności: — Biedny Bottin!