nam Alkad wyznaczył miejscowość. — Nadmieniliśmy, że Passo-del-Pinto było o 4 lieu od Sonory. Stanęliśmy o 11 w nocy, rozbiliśmy nasz namiot w tem samem miejscu co poprzednio i zajęliśmy się naszą wieczerzą. Nazajutrz postanowiliśmy pracować w płóczkarni zwanej Creusot; ta płóczkarnia założoną była w gliniance. Tam mogliśmy zarabiać, Tillier i ja, po 80 franków dziennie. To właśnie wystarczało nam na zaspokojenie potrzeb, obecnie gdy nasze zapasy żywności wyczerpane zostały. Pracowaliśmy tam wszakże przez cały tydzień, od poniedziałku z rana do soboty w wieczór.
W niedzielę, w dniu odpoczynku, wszyscy zaprzestają pracy. Postanowiliśmy poświęcić polowaniu ten dzień odpoczynku. Lecz zwierzyna zaczęła ubywać także i chroniła się w góry. Ubiliśmy jednakże dwóch czy trzech bażantów i kilka kuropatw. Wieczorem wróciliśmy zasmuceni, że polowanie również nam nie dopisywało.
Powróciwszy, przyjęliśmy biednego kucharza francuzkiego. Zbiegł on ze statku wielorybiego w nadziei, że dość jest kopać ziemię, ażeby zebrać majątek w Kalifornii. Całem jego mieniem była kołdra. Przez kilka dni korzystał z naszej żywności i z polowania. Z drugiej strony, ponieważ znał język meksykański, zdawało się iż będzie nam użytecznym. Oprócz tego że był naszym tłómaczem, był nam rzeczywiście potrzebnym. Nauczył nas piec chleb.
Chleb nasz rozczyniał się w kolebce. Ponieważ nie było drożdży, musielismy się obejść bez nich; rozkładaliśmy zarzewie na ziemi, a na nim ciasto: pokrywa-
Strona:PL Dumas - Kalifornia.djvu/92
Ta strona została przepisana.