Strona:PL Dumas - Kapitan Paweł.djvu/111

Ta strona została przepisana.

— Słuchaj pani! odrzekł starzec podnosząc rękę, o ile byłem wierny w dotrzymaniu obietnic margrabinie d’Auray o tyle zostanę wiernym w dotrzymaniu hrabiemu Morlaix. Dzień, w którym syn jego czyli twój, przyjdzie i okaże znak z żądaniem, abym mu wyjawił tajemnicę, powiem mu ją. Co do papierów tyczących się go, a które mają mu być wręczone, dopiero po śmierci margrabiego d’Auray. Tajemnica jest tu! i starzec pokazał swe serce. Żadna siła ludzka od dwudziestu lat nie potrafiła jej wydobyć, tak tez żadna moc nie potrafi wstrzymać. Te papiery są w téj szafie, a klucz od niéj jest przy mnie, a tak kradzieżą lub morderstwem, możesz tylko sobie przywłaszczyć.
— Ale, rzekła margrabina na wpół podnosząc się na krześle, możesz pier-