Strona:PL Dumas - Kapitan Paweł.djvu/115

Ta strona została przepisana.

— Co ci jest? Paweł wstrzymując starca, upadającego pod ciężarem wzruszenia. — Czyli nie wiesz o tem, że jesteś żyjącym obrazem twego ojca, za ktorego poświęciłbym ostatnią kroplę krwi, jak to uczynię dla ciebie, jeżeli będziesz żądał! — A więc pocałuj mnie stary przyjacielu! rzekł Paweł biorąc Acharda w swe objęcia, gdyż uczucia twoje nie zmieniły się między grobem ojca, a kolebką syna. Kto chce niech będzie mym ojcem. Mówisz, że jestem podobny do niego, czy z duszy? czy z twarzy? — Ze wszystkiego, rzekł starzec ściskając go, miał tę samą dumę, ten głos, ten ogień w oczach, tę szlachetność w sercu. Lecz dla czego nie przybyłeś wcześniéj! były w mem życiu smutne godziny, któreby twa obecność rozproszyła.