Strona:PL Dumas - Kapitan Paweł.djvu/122

Ta strona została przepisana.

— Tak umarł.
— Powiesz jakim sposobem?
— Powiem ci wszystko.
— Po chwili! dodał Paweł, biorąc krzesło i siadając przy oknie. Teraz nie mam mocy cię słuchać, pozwól mi przyjść do siebie, a potem opowiesz mi. Oparł się ręką i zwrócił oczy na morze.
— Piękna jest noc na Oceanie, tem bardziej gdy go oświeca księżyc, jak teraz mówił głosem powolnym. To jest spokojne, jak wieczność. Nie wiem czy człowiek mający przyjemność w podobnych widokach może się lękać śmierci. Mój ojciec umierał z odwagą, nieprawdaż?
— Tak jest! odpowiedział z dumą Achard.
— Spodziewałem się tego.