Ta strona została przepisana.
— Zkądże wiesz, że ta kobieta była Margrabiną d’Auray? zapytał z powątpiewaniem Paweł.
— Tak niespodzianie i okropnie jak o twoim urodzeniu. Prosiłem hrabiego Morlaix, aby cię pozostawił przy mnie, pozwolił, a nawet czasami przychodził nas odwiedzie.
— Sam? zapytał Paweł.
— Zawsze; odpowiedział Achard, miałem tylko pozwolenie przechodzić się z tobą po zwierzyńcu; zdarzało się czasami, że margrabina zjawiała się jakby przypadkiem na zakręcie jakiéj ulicy, wołała na ciebie, a potem pieściła, jak to lubim czynić z obcem dzieckiem, gdy jest piękne. Tak cztery lata ubiegło: nakoniec jednéj nocy zapukano na nowo do mych drzwi; był to twój ojciec, spokojniejszy, lecz więcej pochmurzony jak pierwszą razą. — Ludwiku!