Strona:PL Dumas - Kapitan Paweł.djvu/132

Ta strona została przepisana.

rzekł mi, bije się jutro rano z margrabią d’Auray, jest to pojedynek śmiertelny, którego tylko ty masz być świadkiem. Daj mi więc przytułek na tę noc jedną, i potrzebne rzeczy do pisania. Siadł przed tym stołem, na tymżę samym krześle, co ty teraz siedzisz... — Paweł powstał i niesiadając więcéj, opierał się tylko o jego poręcz. Czuwał całą noc. Równo ze dniem wszedł do mego pokoju, ja nie spałem. Ty zaś moje dziecko, nieznając dumy i namiętności ludzkich, spałeś spokojny.
— Cóż dalej?
— Twój ojciec pochylił się nad kolebką i wzrok smutńy zatopił w ciebie. Ludwiku! rzekł, jeżeli zginę, oddasz to dziecię wraz z tym listem memu kamerdynerowi Fild, któremu poleciłem odprowadzić je do Selkirk w Szkocyi, i zostawić go w pewnych rękach. W dwu-