Strona:PL Dumas - Kapitan Paweł.djvu/136

Ta strona została przepisana.

bem mliczącym, między nią i dwoma starcami, którzy jutro... téj nocy... mogą umrzeć... a tak będzie wieczne milczenie.
— Ale ja! ja!
— Czyliż wiedzą że żyjesz? czyliż od piętnastu lat dałeś jaką wiadomość o sobie, po twéj ucieczce z Selkirk? tak! nie zapomniała cię, lecz sądzi, że może...
— Czyli tak sądzisz o mej matce?...
— Przepraszam, lecz to prawda!... zbłądziłem, zapomniéj to co mówiłem...
— Tak; mówmy o tobie, o mym ojcu.
— Mamżeż dodać, że jego ostatnia wola została spełnioną. Fild przybył po ciebie, odjechałeś. Dwadzieścia jeden lat minęło od tego czasu; przez dwadzieścia jeden lat błagałem nieba o twój powrót, me prośby zostały wysłuchane. Twój ojciec odżył w tobie,