Strona:PL Dumas - Kapitan Paweł.djvu/138

Ta strona została przepisana.

— Tak! rzekł Paweł, dopełniłeś wiernie twego obowiązku! Szlachetny mężu! pozwól mi ucałować te ręce, które oddały ostatnią posługę ojcu memu. Zostałeś wiernym przy śmierci jak za życia; pozostałeś, aby łzami zraszać kwiaty rosnące na grobie jego. O! ileż są niżsi od ciebie ci wszyscy, których imie jest głośnem... starcze wierny?... Pobłogosław mnie! zawołał padając na kolana, zastąp mi miejsce ojca.
— Pójdź w me objęcia drogie dziecię! widzę ile cierpisz. Lecz wierz mi, szczęśliwsi są umarli; wielu ludzi mało dba o życie. Twój ojciec był młodym pełen nadziei i odwagi; był ostatnim potomkiem starożytnego domu, miał rodzinę, przyjaciół, mógł dostąpić pierwszéj godności, jednak zginął nagle, jakby go pochłonęła ziemia. Nie wiem nawet czy ktokolwiek choć jednę łzę uronił,