Strona:PL Dumas - Kapitan Paweł.djvu/143

Ta strona została przepisana.

— Oh! zawołał, gdy Małgorzata znikła. Nieszczęśliwy! opuszczony jestem; cóż uczynię, gdy wyjdzie? Mamże ją wziąść w objęcia, przycisnąć do serca i powiedzieć: Małgorzato! moja siostro! żadna kobieta nie kochała mnie... kochaj mnie ty miłością braterską! — O! moja matko! pozbawiając mnie twojéj opieki, pozbawiłaś mnie pieszczot tego, anioła!...
— Bądź zdrów, rzekła Małgorzata do starca otwierając drzwi... chciałabym przyjść sama dziś wieczór, gdyż nie wiem kiedy cię już zobaczę.
Szła ku drugim drzwiom, milcząca, z głową zawieszoną, nie widząc Pawła, nie pomnąc, że przed chwilą, gdy tam weszła był młodzieniec. Młody marynarz ścigał ją wzrokiem, z rękami wyciągniętemu jakby ją chciał zatrzymać, z pier-