Strona:PL Dumas - Kapitan Paweł.djvu/144

Ta strona została przepisana.

sią wzniesioną, oczyma łez pełnemi. Nakoniec, gdy ujrzał jéj rękę na klamce:
— Małgorzato! zawołał.
Zdziwiona, nie wiedząc co się to ma znaczyć, obróciła się otwierając drzwi do wyjścia.
— Małgorzato! zawołał Paweł, postępując naprzód, Małgorzato! nie słyszysz mnie?...
— Prawda! że Małgorzata jest moje imie, panie! odpowiedziała z powagą, lecz nie spodziewałam się, aby to imie do mnie się stosowało, wyrzeczone przez człowieka, którego znać nie mam przyjemności.
— Ale ja ciebie znam, rzekł Paweł i zamykając drzwi, poprowadził ją do pokoju. Wiem, że jesteś nieszczęśliwą, że nie masz komu powierzyć twych cierpień, nie masz ramienia, od którego mogłabyś żądać pomocy.