Strona:PL Dumas - Kapitan Paweł.djvu/145

Ta strona została przepisana.

— Zapominasz! rzekła wskazując ręką na niebo.
— Nie! Małgorzato! nie zapominam, gdyż przez niego jestem tu zesłany, aby ci ofiarować to, co mówiłem; aby ci powiedzieć, gdy około ciebie wszyscy milczą: jestem twym przyjacielem! twoim wiecznym przyjacielem!
— Panie! to co mówisz, są słowa święte; słowa, którym niestety! trudno, abym wierzyła bez dowodu.
— A gdybym ci go dali zapytał Paweł.
— Nie możesz! odpowiedziała!
— Niewierna! rzekł Paweł.
— Cóż więc? rzekła Małgorzata, w któréj sercu powątpiewanie zajęło miejsce nadziei.
— Znasz ten pierścień? rzekł jéj pokazując klucz otwierający bransoletkę.
— Boże! miéj litość nademną, on umarł!...