Strona:PL Dumas - Kapitan Paweł.djvu/146

Ta strona została przepisana.

— Żyje.
— Ale mnie nie kocha?
— Kocha cię.
— Jeżeli to prawda, że żyje, że mnie kocha, trzeba oszaleć z radości... Ah! co ja mówiłam, czy żyje? czy mnie kocha! lecz jakim sposobem ten pierścień jest w twych rękach?
— Powierzył mi go, jako dowód wdzięczności.
— A ja czy bransoletkę powierzyłam komu, ja, rzekła podnosząc rękaw sukni, patrz!
— Tak; lecz Małgorzato! nie jestże pogardzony, shańbiony w oczach świata, i zostawiony pośród najnędzniejszych ludzi.
Cóż to szkodzi! nie jestże niewinnym? kochanym?...
— Sądził, że zbyt byłby okrutnym, aby oddalony na zawsze od towarzystwa,