Strona:PL Dumas - Kapitan Paweł.djvu/152

Ta strona została przepisana.

— Nie lękaj się niczego! Tylko donieś mi, jaki będzie miała koniec rozmowa twoja z baronem dę Lectoure.
— Będę się starała.
— Teraz jest już dość późno, służący może się dziwi z naszej tak długiéj rozmowy; powróć do zamku; nie mów nikomu o mnie. Bądź zdrowa!
— Bądź zdrów! ty którego nie wiem jak nazwać.
— Nazwij mnie swym bratem.
— Bądź zdrów mój bracie!
— O! moja siostro! zawołał Paweł, konwulsyjnie ściskając ją w swych objęciach, ty jesteś pierwszą, która mi nadała tak słodkie imie, Bóg ci, wynadgrodzi!
Zdziwiona, usunęła się, potem wracając do Pawła, podała mu rękę. Paweł uścisnął ją i Małgorzata wyszła.