Strona:PL Dumas - Kapitan Paweł.djvu/164

Ta strona została przepisana.

nogami ogromnemi; szczęściem, że się omylą, rzekł głosem niepewnym, nieprawdaż Emanuela? wszak mówiłeś mi że twa siostra...
— Zobaczysz ją.
— To nie do smaku będzie, dla téj biednej pani de Chaulue; lecż nieboga... musi się pocieszyć... Co to?
To zapytanie było uczynione służącemu Emanuela, który wszedł.
— Cóż to? zapytał Emanuel.
— Panna Małgorzata d’Auray prosi pana barona de Lectoure o chwilę rozmowy sam na sam.
— Ze mną? zapytał podnosząc się Lectoure; z największą przyjemnością.
— Lecz to musi być omyłka! zawołał Emanuel, zapewne omyliłeś się Celestin?
— Nie panie hrabio! żadna nie zachodzi omyłka.