Strona:PL Dumas - Kapitan Paweł.djvu/170

Ta strona została przepisana.

— Ponieważ... ponieważ... byłoby to zbyt naiwnie.
— A gdybym to nie mówiła z naiwnością, gdybym powiedziała szczerą prawdę, że kochałam... i kocham jeszcze.
— Oh! może jakiego kuzynka, nieprawdaż? rzekł Lectoure krzyżując nogi i bawiąc się żabotem, nie nawidzę tych kuzynków; lecz podobna miłość prędko mija.
— Na nieszczęście! panie baronie! omyliłeś się, mówię mu nie o téj płochéj, dworskiéj miłości, mówię mu o miłości prawdziwéj.
— Lecz to trąci pasterstwem, pani! jestże to jaki młodzieniec godny tego?
— Oh! Panie! zawoła Małgorzata, wierz mi jestto człowiek najlepszy, najgodniejszy!