Strona:PL Dumas - Kapitan Paweł.djvu/179

Ta strona została przepisana.

— I zabija ich tyle, ile mu się podoba, dodał Lectoure.
— Tuzinami! wierzcie mi panowie!
— To musi czynić wielką przyjemność jego żonie, jeźli lubi kaczki?
— Przepada za niemi.
— Spodziewam się, że raczysz mnie pan zapoznać z tak interesującą osobą, i tak lubiącą kaczki, rzekł Lectoure.
— Jakto? chciałbyś baronie?
— Wierz mi pan, że za przybyciem moim do Wersalu, opowiem wielkiemu łowczemu i spodziewam się, że król każe zrobić próbę.
— Daruj baronie! rzekł Emanuel nachylając się do ucha Lectoura, to nasz sąsiad; musieliśmy zaprosić go na tę uroczystość.
— Jakto? rzekł Lectoure z tą samą przezornością; aby nie być słyszanym