Strona:PL Dumas - Kapitan Paweł.djvu/193

Ta strona została przepisana.

— Widzisz pani! dodał Emanuel zbliżając się i całując rękę matki, cały świat uwielbia twą cnotę.
— Gdzie Małgorzata? zapytała margrabina półgłosem.
— Była tu przed chwilą.
— Każ ją przywołać.
— Margrabia d’Auray! oznajmił służący.
Każdy usunął się, aby zrobić wolne przejście od drzwi; każdy był ciekawy ujrzeć tego nieszczęśliwego starca; wkrótce ukazał się oparty na dwóch służących, idąc wolnym krokiem.
Był-to starzec, którego twarz mimo tylu nieszczęść. zachowała cechę pełną godności; zapadłe lecz przyjemne oczy, wodził po całem zgromadzeniu z wyrazem podziwienia. Ubrany był w mundur mistrza ceremonii; na szyi zawieszony miał order Ś. Ducha, a przy gu-